niedziela, 25 września 2011

Wywiad z CHumorem, czyli odgryziony penis



Witamy!

W ten piękny niedzielny dzień przedstawiamy Wam opko z kanonu Naruto. Niestety dziś nie pomaga nam Cegłówka, powróciła za to Kukki w – miejmy nadzieję – wielkim stylu.
Dziś czeka Was spotkanie z wywiadem napisanym z humorem. A może raczej z CHumorem. Dowiecie się między innymi, co Lider robi w wolnym czasie, co robi Itachi, by się odstresować, jak pompuje się kaszaloty oraz czym może się skończyć pomroczność jasna.

Indżoj!


Adres blogaska: http://nikki-akatsuki.blog.onet.pl/

Analizowały: Kae, Ange i Kukki.


A: Witam państwa bardzo serdecznie! To ja, wasza kochana autorka. (To dopiero drugie zdanie, a jak śmieszy!) Mam zaszczyt… Chwila! Kto pisał do jasnej cholery to przemówienie?!

No nie wiem, może Ty? Opcjonalnie jesteś jeszcze Ty i Ty. No i Ty.

<zgłasza się jeden osobnik>
A: I uważasz się za dobrego mówcę?! Chyba cię pogrzało! Idź się wypchaj tym przemówieniem! *rzuca kapciem w osobnika spoza sceny*
(A, już rozumiem. Widzowie jej scenariusz pisali!) (Z laczka go.) *odkasłuje* Wracając do naszego wywiadu. Nie muszę wam chyba przedstawiać kochanego przez większość dziewczyn i chłopców, Itachiego Uchihe. (Nie musisz, ale właśnie to zrobiłaś.) Witaj,Itachi.
Ja tam go nie kocham. Jak na postać z mangi, to jest przeciętny.

I: Hej.
A: Ekhm… Przejdę od razu do rzeczy. Co sądzisz o byłym członku Akatsuki, Orochimaru?

Członek Akatsuki brzmi tak… No po prostu brzmi dziwnie.
I: Pedał, gnój, gad, chciał mnie zgwałcić i planuje to samo z Sasuke.
Czyli ogólnie to wszystko, co przypisują mu aŁtoreczki. Choć z tym gwałtem, to bym się nie zdziwiła.
Mój Orochi. Biedactwo.
A: Hmm… Poważne oskarżenia. Co do Sasuke, czemu go zostawiłeś przy życiu?
I: Był za słaby, żeby go zabijać. Zresztą nie miałbym z kim się zabawiać wieczorami.
Standard robienia z Itachiego pedofila, który gwałci własnego brata. Co ludzie w tym widzą?

A: Ekhm… A czemu twój klan został wybity? Czemu akurat ty to zrobiłeś?
I: Ja pierdziele! Gówno was to obchodzi!
A: Proszę, Itachi. Twoi fani chcą wiedzieć.
Przecież w jakiś sposób muszą Cię naśladować.
I: Grr… Dobra, ale następnego kto zada takie pytanie poszczuję sharinganem.
Sharingan szarpał się na smyczy, szczerząc kły i powarkując.
Itachi natomiast od czasu do czasu szturchał go patykiem, wołając: ”Bierz go!”.

A: Więc? Czemu zabiłeś klan?
I: Jacyś goście, coś w stylu posłów[To się starszyzna nazywa.] w Konoha mi kazali.


No i wszystko się wyjaśniło! To Kaczyński kazał mu wymordować swoją rodzinę, co by nie przeszkadzała mu w kampanii. Tupolewa pewnie też kazał mu zestrzelić.

Uwielbiam teorie spiskowe. ^^

W tym Hokage, a że mnie ostatnio stara wkurwiła…
Pierwszy raz słyszę, żeby Tsunade była Hokage w czasie masakry klanu Uchiha.
Wiesz, ich tajemnice są niezliczone.
A: Czym?
I: Kupiła mi różowy lakier do paznokci, daltonistka jedna, i szampon konwaliowy. A ja nie znoszę konwalii!
Mój Borze, kupiła ci różowy lakier do paznokci?! Niewybaczalne!
PS Czemu aŁtorki robią z Akatsuki zgromadzenie takich debili? =.=
NIE, mamo! To jest różowy, a nie turkusowy! No wiesz co, jak mogłaś się pomylić?! Nununu!
Co za zniewaga! Powinieneś jej w odwecie obrzucić jajami samochód!
A: Rozumiem. Przejdźmy dalej. Czy jesteś homoseksualistą?
I: Jasne, że hetero.
Bo uwierzę. ;p
A: Interesujące…A co z twoimi relacjami z bratem? Podobno razem uprawialiście seks.
I: To była część szkolenia Sasuke.
- Wiesz, uczyłem go, gdzie nie wkładać interesu, kiedy uprawia seks z dziewczyną.
To prawie ma sens. Może uczył go co robić aby szybko nie dochodzić.
A: A czemu końcówka jego imienia to „uke”.
I: Bo ja zawsze jestem seme. Starzy go nieźle załatwili.
Ty seme? A kolega widział może to: KLIK!

A: Czyli, wciąż utrzymujecie kontakt?
I: Tak, ale tylko na imprach u Oro, bo ten gad nie chce go z chaty wypuszczać.


Masz wracać przed 22! I co to w ogóle za chłopak, z którym się spotykasz, znam go? Ile ma lat? Dobry z niego shinobi? Jaki jest w łóżku? Lubi trójkąty? Ile czasu dochodzi?

Pedofil jeden. Ja jestem tylko o pięć lat starszy od Sasuke. A Oro? On już chyba pięćdziesiątkę skończył.
Więc jest bardziej doświadczony od Ciebie.
I może go więcej nauczyć.
A: No, tak, ale...
I: Zresztą to była tylko braterska „miłość”. Jeśli można tak określić rżnięcie co noc. Człowiek musiał się od stresować po misjach, co nie.
Idź na dziwki albo kup sobie dmuchaną lalę. I kto tu jest pedofilem.

A: Ekhm… Tak, rozumiem. A co sądzisz o waszym Liderze?
I: Będzie to słyszał?
A: Nie sądzę.
I: Dobra. To jeden wielki, zasrany, denerwujący, gejowski,narcyz.
(Gejowski narcyz. ”I Like It!”) Myśli, że jest jakimś bogiem. Phi! To ja powinienem być liderem. Tak!Nadałbym się idealnie.

Z pewnością. Jego Rinnegan może więcej od twojego Sharingana, koleś sam, bez większych problemów zabił poprzedniego przywódcę swojej wioski, jest świetnym strategiem i jest inteligentny (przynajmniej w mandze), zrównał Konohę z ziemią, a jego przodek stworzył ninjutsu, ale bez kitu, mógłbyś go zastąpić i nikt by się nie połapał.

A te jego kolczyki? Powinniśmy na złomowiec oddać!
Word chce mi to urocze słówko „złomowiec” poprawić na złom owiec. Myślę, że to nie potrzebuje dalszego komentarza.

L: Itachi! Ty Łasico pojebana! Nich ja cię dorwę! Zobaczysz,pożałujesz!
I: Mówiłaś, że nie będzie słyszał! >/.\<
Tu jest emotka! Ten wywiad jest nieprofesjonalny, zgłaszam sprzeciw!
Biorąc pod uwagę, że cały wywiad jest nierealny, to im wolno.
A: Ja powiedziałam „nie sądzę”. Zresztą zaraz zaczynają się Teletubisie także zapomni o tobie.
Tak, Teletubisie, mów mi tak jeszcze, aŁtorko.
Oczywiście, od razu pobiegnie przed telewizor i będzie się w niego wpatrywał jak zombie. Tak i to wcale nie jest nienormalne.
I: Mam nadzieję.
K: Nadzieja matką głupich! Mwahahahahaha!
I: Kisame! Morda w basen!
(Żryj pewną ilość zwierząt!) Jakieś jeszcze pytania?
A: Hmm… Czemu masz takie wory pod oczami?
I: Powodów jest dużo. Sprawa pierwsza Hidan czyta modlitewnik, Kisame chrapie, a Tobi biega jak szalony. Zresztą stary budził mnie codziennie o 3, bo ustawiały się kolejki po chleb. I tak stałem trzy godziny przed Biedronką.
Trzeba było stanąć na niej albo pod nią.
Nie kuś, on jest do wszystkiego zdolny.
Zamieszkaj w Biedronce! To może rozwiązać wiele problemów.
A: To potworne. Zaprawdę, straszne. Moje kondolencje.
I: Wiem. Jeszcze jakieś pytania?
A: Ekhm… Tak. Co sądzisz o Nikki?
I: Kurwa! Łatwiejszych nie ma?
N: Łatwiejszych?! Niech ja cię dorwę Itachi! Ty palancie zasrany! Nie potrafisz powiedzieć, że jestem zajebista itd.?!
Najwyraźniej Itachi nie potrafi kłamać.
Albo nie chce. ^.^
I: Zamknij się, babo! Jakieś inne pytania?
A: Co sądzisz o Sakurze?
I: Hmm… Sakurwa jest strasznie powalona. Nie raz widziałem jak zapieprzała za Sasuke. Aż mu współczuję. Teraz jest u nas, więc mamy gorzej. Strasznie dużo gada jak na shinobi.
Bo shinobi to z zasady strasznie milczący są.
Naruto jest tego świetnym przykładem.
Czego on się spodziewał? Szarej myszki, która nic nie będzie mówić, tylko przytakuje?

A: Jak sobie z tym radzicie?
I: Nikki, zajebista laska… Pasuje ci?!

Itachi, wstydź się! Tak kłamać?

N: Tak!
I: Bomba. Więc,
(Nie zaczyna się zdania od więc, grafomanie!) Nikki kupuje nam zatyczki do uszu, ale ani słowa Sakurwie, bo nam wyjebie.
A: Dobra. Jeszcze kilka pytań mam. Naprawdę łatwych.


Bo na trudne Itaś nie odpowie.
Ten z mangi może i by odpowiedział, ale ten we władaniu aŁtorki? Ma na to zbyt mały iloraz inteligencji.


I: Ech… Dawaj.
A: Trochę głupio mi się o to pytać, bo… No… Tego…
I: Hm? No, mów mała.
A: Hej! Tylko nie mała!
I: Dobra, dobra. Nawijaj.
A: Ekhm… Czy coś cię łączy z Kisame?
Organizacja, a od czasu do czasu także kajdanki.

I: Znaczy?
A: No, bo… Z naszych źródeł wynika, że sypiacie ze sobą.


Czemu ona się teraz jąka? Jakoś o to czy Itachi uprawia seks z Sasuke pytała normalnie.

Oj bo brat z bratem to takie mniejsze tabu. ^^

I: Kto tak powiedział, do jasnej cholery?! Niech ja znajdę tego idiotę! Nogi z dupy powyrywam!
A: No, to śpicie ze sobą?
I: Na misjach, ale w jednym namiocie. Nic między nami niema. Ja jestem hetero Wolę dziewczyny. Takie jak ty… Nie. Trochę ładniejsze.
A: A w łeb chcesz, Łasico?
Łasica przekrzywiła głowę i spojrzała na aŁtorke kaprawymi oczkami, po czym powróciła do szukania pożywienia.

I: Nie.
A: To morda w kubeł. Dobra. Ostatnie pytanie, bo mnie wnerwiasz, stary. Dlaczego uciekłeś z Konohy, skoro morderstwo klanu było zarządzeniem Hokage?
I: Hmm… Niech pomyślę…
A: Tylko się pospiesz. Nie mamy całego tygodnia.
I: Cicho! Przeszkadzasz mi!
Daj się skupić!
A: Sorry.
I: Hmm…
A: Łasic włączył mózgownicę? Wow.
I: Chcesz kunaiem?
A: Nie.
A chcesz podręczną torebką?
I: To cicho! Więc, to było tak: Poszedłem zdać raport z misji. Trzeci dał mi kasę. Ja se poszedłem. Potem przyszedł do mnie Kaszalot na sake.

No nie mogę. Co tu się tych zwierząt namnożyło? Najpierw jakiś gad, później łasica, a teraz upijają kaszaloty. One są zagrożone wyginięciem!
ANBU zeszło na psy, a raczej w tym wypadku na kaszaloty.
Nie mogłem odmówić kumplowi z ANBU, nie? No i wtedy wparował do nas Sasek. Poryczał się, że starych nie ma. Ja mu na to: „Idź kup mi browara, młody i nie becz. Możesz impre zrobić.” On poleciał do sklepu. Ja w tym czasie świętowałem z Kaszalotem wypełnienie misji. To była taka tradycja nasza. I tego właśnie dnia przyszła kolej na mnie.
Znaczy na świętowanie?
Itachi umiera!!! Tak!…Powiedzcie, że to prawda…
A: Znaczy?
I: No, ja go pompowałem
pompką samochodową. I wtedy wpadł Sasuke razem z grupką dziewczyn. Cała dziesiątka, nie liczyłem Saska, uganiała się za mną od tygodni.I w tym momencie zobaczyły jak pompuję Kaszalota.
A kaszalot w końcu pękł od nadmiaru powietrza i całe jego dwudziestotonowe cielsko rozbryzgało się po całym pomieszczeniu.

A: Ale… Mówiłeś, że jesteś hetero. O.o’
I: Bo jestem, ale wtedy to było co innego.

Wtedy byłem pół hetero.

Mniejsza z tym. Laski wyciągnęły siekiery, nie wiem skąd, i zaczęły na mnie biec.
A jako że siekiera jest z natury ostra, posiekały mnie na kawałki. I koniec bajki.
Kobieto, pamiętaj! Noś siekierkę przy sobie, bo nie wiesz, kiedy Ci się przyda. Błahahahaha!
Ostra siekiera – podstawowe wyposażenie każdej kobiecej torebki!

Ja się ubrałem, machnąłem Kaszalotowi na pożegnanie i pobiegłem w dal. Trochę krwi małych króliczków rozpryskało się na moich plecach, bo laski nie patrzyły kogo po łbie walą.


A te króliki skąd? Itachi nielegalnie hoduje je w domu na pasztet?


No i spotkałem Lidera. Zaproponował mi dojście do Akatsuki, bo tu też takie porzucone żule itd.

Najważniejsze to samokrytyka.

Zgodziłem się i umknąłem przed falą rozwścieczonych dziewczyn. Nie wiem co potem z Kaszalotem, ale chyba dobrze.
Biorąc pod uwagę, że zostały z niego tylko krwawe ochłapy, to było super.
Na pewno dojdzie chłopak do siebie. :D
- To się sklei. - stwierdził Hokage, trzymając w dłoni kawałek płuca.

A: Mam rozumieć, że uciekłeś z wioski liścia, bo cię dziewczyny goniły?
I: Z siekierami.
A: A sharingan?


Sharingan zerwał się ze smyczy i uciekł już na samym początku.

Postanowił, że nie będzie brał udziału w tej żenadzie.
I: Musiałbym stanąć z nimi twarzą w twarz. Zresztą nie miałem pomysłu na tortury dla nich.
A: Żałujesz tego?
I: Nie.
A: Co jeszcze…
I: To miało być ostatnie pytanie.
A: Wiem, ale jeszcze jakieś znajdę. ^^
I: Ty wredna pindo… >/.\<


Cóż za kultura całego wywiadu. Jaka szkoda, że takich wywiadów nie puszczają w polskim radio!

Czasami puszczają. W Radio Maryja.
A: Cicho bądź! To, że przeprowadzam z Tobą wywiad nie znaczy, że możesz się odzywać! Wróćmy do pytań. Ekhm… Więc, czy podoba ci się ktoś z Akatsuki? Albo spoza organizacji?
I: Hmm… Była taka jedna… Jak ona miała? Bardo podobna do Deidary, ale wredniejsza. Hmm… Ino Yamanaka.
No jasne, braciszek mu nie wystarczał, to wziął się za jego koleżankę.

A: Startowałeś do niej?
I: Nie. Od razu zerżnąłem. Wyglądam trochę jak Sasek, a raczej on jak ja, więc się ucieszyła. Była też taka brunetka… Białe oczy miała. Na początku sądziłem, że jakaś chora, albo coś. Potem się dowiedziałem, że to ta z klanu Hyuga.
Bo przez tak długi czas mieszkania w wiosce i uczenia się w Akademi nie dowiedziałem się, że Hyuga mają takie oczy.
Myślę, że oczy były tą częścią ciała, która go najmniej interesowała.

A: Hinata?
I: Tak. Mówiono, że taka nie śmiała.

A z czego miała się śmiać?

Boże! Co ona wyprawiała? Myślałem, że tylko Jiraiya i Orochimaru znają tyle pozycji, ale ona przegięła. Normalnie, całą Kamasutrę na mnie przećwiczyła…
A: No, to nieźle musiało być.


No nie wiem. Jeśli na nim ćwiczyła, to znaczy, że nie była doświadczona. No chyba, że Itachi lubi, kiedy ktoś próbuje mu odgryźć penisa.

Omnomnom!

I: I to jeszcze jak…
A: Dobrze. No, to koniec. Nie mam więcej pytań.
I: A wiesz co się okazało?
A: Z tą Hinatą?
I: No.
A: Nie wiem.
I: Dowiedziałem się, że to był Neji. >/.\<

Nieee! Tylko nie mój biedny Neji! *Wyciąga z szafy maczetę i rzuca się na aŁtorkę*
Ciekawe kiedy się zorientował, że to nie kobieta?
Zapewne po jakimś tygodniu skojarzył, że przecież dziewczyny nie mają penisów.
Może miał pomrocznośc jasną i w pierwszej chwili nie zauważył.
I dopiero po chwili zorientował się, że coś tu nie wchodzi…
A: Eeeee...To był Itachi Uchiha! Sławny missing-nin z organizacji Akatsuki! Brawa!
- Hura. – mruknęła bez uczucia Kae, wycierając z krwi swoją maczetę.
- To już koniec? – spytała cicho Ange, lekko wychylając głowę zza poduszki.


A już za tydzień, wywiad z Liderem Akatsuki. Przygotujcie się psychicznie.

niedziela, 18 września 2011

OMG, to Justin Bieber, czyli bezmózgie zombie na koncercie


Witamy!
 
Dziś dalsza część spotkania z wątpliwej sławy piosenkarką, która, gdy nic jej nie wychodzi, tupie nóżką i robi focha. W analizie zobaczycie m.in. niewychowane ciasta, zamianę w bezmózgie zombie za sprawą idola oraz kult centrum handlowego.
Oprócz tego występuje dziś z nami gościnnie znajoma Ange, Cegłówka, która pomogła nam przez to wszystko przebrnąć.
 
Enjoy! 
Adres blogaska: http://lucky-kill.blog.onet.pl/
 Analizowały: Cegłówka, Ange i Kae.

Po 2 godzinach grania, postanowiliśmy już iść. Oczywiście wygrał Usherek, ale zajęłam z Seleną drugie miejsce. Bo miałyśmy remis.
Dzięki, o łaskawości, że nas o tym raczysz poinformować, bowiem moje życie straciłoby sens, gdybym tego nie wiedziała. -_-
Traktowanie czytelników jak idiotów mode on.
124 do 124. A murzynek 150.
Za to szarlotka, gdyby brała udział w grze, miałaby punktów 182. Sernik zagrzewałby ją do walki.
Ugh.. [I Argh…] Dlaczego chłopaki zawsze muszą wygrywać?!
Z Mary Sue dziwnym trafem wygrywa zawsze. Nie żeby to był jakiś nadludzki wysiłek...
Dochodziła godzina 20:57.
Była to oczywiście informacja kluczowa.
To jest pewnie jakiś szyfr! Coś jak godzina 0.
- To co? Zbieramy się? - spytał i rzucił nam pytające spojrzenie.
Niestety, ten egzemplarz Marysójki jest niedorobiony i zamiast złapać spojrzenie, oberwał nim w mordę.
Natomiast potłuczone spojrzenie przestało pytać i zawiesiło smętnie główkę, wracając do właściciela.
Razem z Seleną puściłyśmy mu groźne spojrzenie [SMS-em. Albo w łódce nad stawem], ale znając po jego minie. Wogóle sie tym nie przejął tylko zacieszał jak małe dziecko, które dostało lizaka.
To w końcu naturalne zachowanie faceta, który ma 33 lata.
*Próbuje sobie przypomnieć czy zacieszała, kiedy dostała lizaka.*
Wywróciłam oczami i z przyjaciółką udałyśmy sie do wyjścia na miasto.
- Eee.. to znaczy tak? - spojrzał na nas.
A jak myślisz?
Sel wybuchła wielkim śmiechem [Od razu widać, że to Mary Sue. Nawet w Norwegii się z niej śmieją], a ja machnęłam ręką na znak, żeby poszedł z nami.
*Popełnia seppuku w odpowiedzi na tak denny opis.*
Na mieście było już strasznie ciemno, więc troche sie bałam. Nie lubie chodzić gdy jest ciemno.A zwłaszcza sama. Moja przyjaciółka to zauważyła.
Latarnie nagle wyparowały.
- Podwieźć cie? - to brzmiało jak odpowiedź a nie pytanie.
Rly? Zwykle znak zapytania oznacza pytanie, ale co ja tam wiem.
- Wiesz.. - nie dokończyłam bo, murzynek mi przerwał.
Po czym również oberwał w mordę, tyle że tym razem kapciem Cegłówki.
- Uważaj, gdzie stawiasz przecinki, skurwielu! - wrzasnęła, po czym zatrzasnęła okiennice i zniknęła we wnętrzu swojej kamienicy.
Rozgadane i niewychowane jakieś to Twoje ciasto. Zjedz je za karę!
- Jedziesz z nami i koniec. - otoczył mnie ramieniem i poczochrał po włosach.
- Ejj ! - zaśmiałam się.
Wystawił mi język[Jak przystało na dorosłego mężczyznę.] i wsiedliśmy do samochodu.
Po 10 minutach , byliśmy już pod moim domem.
Wrrr...
- Wejdziecie na chwile ?
- Nie, dzięki.. ale musimy jeszcze jechać do Justina. - westchnął.
Zatem Selena sie rozmarzyła gdy [No jasne, przecinki są wszędzie, tylko nie tam, gdzie być powinny.] usłyszała imie ' Justin '. Matko..
Przewróciłam oczami. Tak wiem, często to robie. Ale jak można sie tak zachowywać?!
Kochana, to częsty symptom zauroczenia. Powinnaś już o tym wiedzieć, nawet jeśli nigdy się nie zakochałaś.
Ja bym raczej powiedziała, że to częsty syndrom padaczki. Popatrz tylko…
- Ok, to pa.
- Cześć. - pomachali mi i odjechali.
Weszłam do domu, ale zastałam tylko moją siostre Dallas i Maddison [O, kolejna psychokumpela].
- Gdzie są rodzice?
- Musieli wyjechać do Norwegii. Wrócą za 2 tygodnie.
- Uciekają z blogaska - dodała ciszej, niby niechcący podstawiając siostrze nogę.
- Aha. - pokiwałam głową i ruszyłam w strone schodów.
Tak, wreszcie! Udało mi się pozbyć rodziców z blogaska! Teraz już nikt mi nie przeszkodzi w randkach, imprezach i zakupach, pomyślała Caroline, po chwili się zatrzymując. Mam tylko nadzieję, że nie zapomną wysłać wypłaty pocztą…
- Caroline.. - krzyknęła uradowana Madd.
-CZEGO?! – odpowiedziała szeptem.
- Tak?
- Pójdziesz jutro ze mną na koncert?
- Jutro? Hm, no nie wiem. Dlaczego ja?
Odc. 66. „Caroline (16 l.), jej siostra chce iść z nią na koncert Justina Biebera.”
Niech Dallas idzie z tobą.
- Dallas umówiła sie z chłopakiem. - rzuciła i spojrzała na Dallas z miną typu '' Zakochany kundelek ''.
Znaczy taką?
- Ehh.. pomyśle.
- Co kochanie? - zapytał Pomysł.
- No prosze. Na koncert Justina.
Błagam, Timberlake'a, Timberlake'a, Timberlake'a....
Whoever, but no Bieber.
- Justina? Justina Biebera? [Kurwa! A było blisko…] - odwróciłam się.
- Tak. Prosze, Caroline. - klęknęła na kolanach.
Łał, nieźle wygimnastykowana ta Maddison. Klęknęła na swoich kolanach... *próbuje sobie wyobrazić taką pozę* Ja tak nie mogę!
A kto powiedział, że na swoich?
- Ok, dobrze. Ale wstań. – westchnęłam, gdyż jej ciężar trochę mnie uwierał. - Na którą ten koncert?
- 18:30. Dziękuje, dziękuje! - przytuliła mnie.
- Nie ma za co. - uśmiechnęłam się.
I oto moment, w którym romans Justina z tą pseudogwiazdką jest już przesądzony.
Nowa wersja TrÓ LoFF – od pierwszego usłyszenia.
Weszłam do swojego pokoju, i to co zobaczyłam przeraziłam się.
Zobaczyła Cegłówkę żądną zemsty za gwałt na Gramatyce.
Oraz stojącą obok niej Ange z piłą łańcuchową w rękach.
A Kae odsunęła się dyskretnie na bezpieczną odległość, by jej nowe ubrania nie zostały poplamione krwią.
- Co sie do cholery stało z moim pokojem?! - krzyknęłam.
- Co sie stało? - zapytała Dallas i w 5 sekund [Ze stoperem w dłoni] była koło mnie. - Eee.. no bo.. - jąkała się.
- Ci studenci mówili, że cię znają! I chyba jednak naprawdę myśleli, że to hotel.
- Znowu '' pożyczałaś '' moje ciuchy? [Dlaczego to jest w cudzysłowie? Czyżby Caroline była zła na siostrę, bo ta nie pożyczyła jej ciuchów?]- zmroziłam ją wzrokiem.
Mrożący wzrok na specjalne okazje - tylko 9.99!
To musi być bardzo przydatne. Szczególnie podczas wakacji, kiedy chcesz sobie zamrozić lody.
- Sory.
- Tak! Sory, sory. - przedrzeźniałam ją.
- Ok, posprzątam to.
- Nie zostaw to. Ja to zrobie.
Spojrzała na mnie z zaciekawieniem.
A nie z przerażeniem? Fakt, Marysójka sprzątająca swój pokój to naprawdę niecodzienne zjawisko...
Mary Sue odwalająca jakąkolwiek brudną robotę to naprawdę jest wielkie widowisko! Proszę państwa, wyciągajcie aparaty!
- Idź już do tego swojego Davida. - poganiałam ją.
- Dziękuje. Dasz rade? - skrzywiła sie i zaśmiała.
- Chyba tak. Jak nie, to cie zabije.
Wkurzanie się na kogoś za własną niekompetencję - tylko u Marysiek.
- Ok. - krzyknęła gdy była już na dole.
- Baw się dobrze. - krzyknęłam.
- Dzięki. Maddison jadła już kolacje.
- Dobra, narka.
- Cześć.
*facepalm*
Zaiste.
Ehh, teraz tylko jeszcze zostało mi posprzątać ten pokój..
Po 20 minutach udało mi sie go ogarnąć.
I o co było tyle krzyku, skoro uporałaś się z tym w dwadzieścia minut? Znam osoby, które sprzątają swój pokój przez całe życie…
Na przykład ja, a zapewne mam mniejszy pokój i garderobę niż nasza sławna piosenkarka.
Rozejrzałam sie po pokoju i usiadłam na łóżku.
Czujecie ten dreszcz emocji, tę adrenalinę z powodu zwrotów akcji? *bierze łyk coli i garść popcornu*
- Maddison, masz ochotę na karaoke? - krzyknęłam.
- Jasne.
- Ok.
Zeszłam na dół i podeszłam do półki.
- Hm, co chcesz? - spytałam szukając jakiegoś fajnego wokalisty.
- Może.. Justin Bieber?! - zaczęła skakać.
-Em… Miałam na myśli kogoś fajnego i jednocześnie wokalistę.
Jamesa LaBrie, proszę!
- No dobra. - wzruszyłam ramionami i włączyłam karaoke.
Zaczęły lecieć nuty piosenki '' Next To You ''.
Tu następuje fragment, w którym Maryśka i jej przygłupia przyjaciółka śpiewają ww. piosenkę Biebera, a Ałtorka, chcąc zmarnować swój i nasz czas, wkleja tu tekst piosenki.
Oczywiście mamy w sobie jeszcze odrobinę litości i odpuścimy ten fragment dla waszego (i naszego) dobra [ciach!].
Uśmiechnęłam się do niej. 
- Super. - przytuliłam ją. - Co teraz ?
Wspominałam, że mam prekognicję?
- Justin Bieber! - podskoczyła.
O, właśnie.
- Ok. Pray ? - spojrzałam na nią. 
- Tak. 
Włączyłam. 
Po 2 godzinach skończyłyśmy. Zaśpiewałyśmy jeszcze ' One Time ' , ' Latin Girl ' , ' One Less Lonely Girl ' , ' Eenie Meenie ' , ' Bigger ' , ' Overboard ' , ' Never Say Never ' , ' Favorite Girl ' , ' Love Me ' , ' Down To Earth ' , ' Stuck In The Moment ' , ' Frist Dance ' , ' Somebody To Love ' , ' Baby ' , ' U Smile ' , ' Never Let You Go ' , ' Up ' , ' That Should Be Me ' , ' Common Denominator ' i 3 moje piosenki. ' Skyscraper ' , ' Remember December ' i ' What To Do '.
Z czystej ciekawości. Czy nie lepiej byłoby wymienić piosenki, których NIE zaśpiewały?
Jak urozmaicić swojego blogaska? Podając cudze piosenki jako swoje, oczywiście!
- Już konieeec ? - zapytałam siostre z nadzieją upadając na fotel. 
Co z ciebie za piosenkarka, skoro wymiękasz po kilku kawałkach?
- Jeszcze jedną. 
- Jaką? 
- Justina Biebera! 
W takim razie czyją, kurwa!
Poziom intelektualny tej całej Maddison naprawdę mnie zdumiewa. Przeciętna ameba ma lepszy gust.
Przewróciłam oczami i włączyłam MTV.
- No, proooosze! - usiadła koło mnie. 
- Później. 
- Ehh, ja znam to twoje '' później ''. - westchnęłam. (Trochę się pogubiłam. Kto jest kim w tym jebanym opku?!)- Dobra, to jutro! Ok?
- Jutro koncert, będziesz mogła razem z Justinem śpiewać. - wybrnęłam się.
- No tak. Ok. - rzuciła i pobiegła na góre.
Pewnie słuchać Justina.
Czy wszystko w tym opku musi się kręcić wokół Justina, lub być z nim w jakiś sposób powiązane?
Tak, a teraz siedź cicho i opalaj się w blasku sławy i zajebistości Bieberka!
Po pewnym czasie zorientowałam się, że w wiadomościach mówią o Justinie i Selenie.
Szybka jesteś.
Wiadomości w MTV. Ciekawe…
- Co? Ustawka? - skrzywiłam się.
Nigdy o tym tak nie myślałam,że ich związek jest ustawką bo mało co mnie to interesuje.
To po co nam to mówisz?
Nie byłam tym zbytnio zainteresowana, więc przełączyłam na MTV.
Przed chwilą to zrobiłaś.
I myślisz, że jeszcze o tym pamięta?
Oczywiście, leciała Selena - Who Says. Po tym udawanym związku to ona już wszędzie jest.
Jak przez mgłę pamiętam, że jeszcze w poprzedniej notce twierdziła nieco inaczej...
Po tym udawanym związku, który odkryli (najwcześniej) kilka godzin temu? Rzeczywiście, miała nawet sporo czasu, aby zdążyć być pokazywaną ”wszędzie”…
Wstałam z kanapy i poszłam na góre. W pokoju jak zwykle panował malutki bałagan.
Dopiero posprzątała, poszła pooglądać telewizję, wraca - a tu mały bałagan? Skrzaty, ot co!
Skrzaty lub młodsza siostra.
Może to Edzio ze Tłajlajta? Jest znany z grzebania w cudzych ciuchach.
Ale zajme sie tym jeszcze jutro. Wyciągnęłam z szafy piżame (a pidżama to co, pies?) i udałam się do łazienki. Umyłam się, ubrałam i wzięłam szybki prysznic.
To nawet logiczne. Umyła się, założyła ubrania i wzięła prysznic, aby jej ubrania także były czyste. Tak, tak…*powoli kiwa głową*
Położyłam się na łóżku, i rozmyślałam. O czym? O wszystkim. A jeszcze ten cholerny koncert Justina. Ale nie mam wyjścia.
Jest pewna sztuka, dostępna części ludzkości. Jest nazywana asertywnością. Innymi słowy, możesz najzwyczajniej w świecie odmówić.
Rozejrzałam się po pokoju, i dostrzegłam zdjęcie, moje i Seleny gdy byłyśmy małe. To naprawde dziwne jak ona się zmieniła.
Zaokrągliła się przez wakacje?
Nie chodzi tu już o sławe. Ale o Justina. Przecież, przez to stała się taka niedostępna, wrażliwa na pukncie Biebera. Czasem, myślę (czy was też zaczynają denerwować te przecinki stawiane gdzie popadnie?) czy nie zakończyć tej przyjaźni, między nami wczejściej było bardzo różnie. Ciągłe kłótnie.. Nie miałam zamiaru już o tym myśleć. Zamknęłam oczy i odpłynęłam.
W kajaku, nucąc "Tańczymy labada".
Obudziłam się o 11:49. Zazwyczaj, krótko śpie. Ale chyba tego potrzebowałam. Zwlekłam się z łóżka, i wzięłam jakieś ciuchy (bez opisu?). Ubrałam się i zrobiłam poranne czynności w łazience.
Poranne czynności – są!
Spojrzałam w lustro. Uśmiechnęłam się, hm.. No nawet nieźle.
*czeka cierpliwie na zejście na śniadanie*
Zeszłam na dół, do Maddison.
Śniadanie, młodsza siostra. Co za różnica!
Ale nikogo nie było.
- Madd! - krzyknęłam.
- Co? - odkrzyknęła.
- Idziesz na śniadanie?
- Już ide.
Czyżby Ałtorka zapomniała napisać, że przyjaciółka została na nocowanie? ^.^
Zabrałam się do jajecznicy, bo tylko ona mi chyba wychodzi. Potem wstawiłam tosty. Położyłam dżem , masło , chleb , dwa talerze , sztućce , dwa kubki i IceTea.
Wszystko na te tosty.
Mm, wszystko wyszło bardzo smacznie. Szeroki uśmiech zagościł na mojej twarzy, ale troche sie zdenerwowałam. Minęło już 20 minut, a jej jeszcze nie ma. Już miałam krzyknąć ale zeszła na dół.
- Nareszcie. - powiedziałam.
- Sorki.
- Dobra, nic sie nie stało. A teraz wcinaj. - zerknęłam na nią i wzięłam się do śniadania.
Nie chcę nic mówić, ale boChaterka już jadła śniadanie.
Po 15 minutach, nie było już niczego. No może.. To tylko przenośnia.
Nie pierdol! A już się bałam...
*fałszuje* To jest już koniec, nie ma już nic…
… jesteśmy wolni, możemy iść!
Możemy, prawda?
Sprzątnęłam, i oparłam się o blat kuchenny. Co by tu dzisiaj porobić? Tylko oprócz koncertu. Bo to tego jeszcze dużo czasu. Spojrzałam na siostre
No i masz - to dlatego przyjaciółeczka była cały czas w domu - Ałtoreczka przecież nie wpadła na pomysł, aby przedstawić czytelnikom drugą siostrę Maryśki!
, była tak zapatrzona w telewizor - a właściwie w Justina. Że popcorn , który jadła niespodziewanie spadł na podłoge.
A nie dostała przypadkiem ślinotoku?
Eh, ja nie będe tego zbierać. Rzuciłam jej spojrzenie pt. ' Posprzątaj to '. Zrozumiała, ale dalej patrzyła na Justina gdy go zbierała { popcorn }.
W życiu bym się nie domyśliła.
To jest jakaś chora obsesja, wiecie, ja też mam swoich idoli, ale gdy ich widzę, nie wpatruję się w nich niczym zombie.
Usiadłam na kanape, i oglądałam JUSTINA.
Fajnie, że to PODKREŚLASZ. Inaczej mogłabym go wziąć niechcący za KOGOŚ INNEGO.
Niestety. Lubie go, ale bez przesady. Nie jestem taka jak Maddison, albo nawet Selena. Które, marzą o nim co noc.
I mają sny, z nim w roli głównej?
W końcu przypomniałam sobie, że niedługo. Właściwie, to już za 2 dni, mam koncert w Nowym Jorku.
Hm. Droga Ałtorko, PRAWDZIWE gwiazdy przygotowują się do koncertu tak z miesiąc/dwa tygodnie przed koncertem i pracują wtedy tak ciężko, że raczej nie będą umieli o tym zapomnieć.
No właśnie, PRAWDZIWE i GWIAZDY. Coraz bardziej zaczynam podejrzewać, że boChaterka żadną z nich nie jest.
Tylko wyobraźcie sobie ten wkurw menadżera, który stara się, by wszystko było dopięte na ostatni guzik, a jego gwiazda dwa dni przed koncertem obija się w domu.
- Madd, idziemy gdzieś?
- Nie chce mi sieeee. - przeciągnęła. Strunę.
- No chodź, nie będziesz siedziała ciągle w domu. - powiedziałam. - Może będzie Justin? - uśmiechnęłam się do niej.
- No przecież! - Maddison uderzyła się otwartą dłonią w czoło. - Na koncercie Justina Biebera może się pojawić Justin Bieber!
Hm… To by wyjaśniało, dlaczego na koncercie Rammsteina pojawił się Rammstein.
Kiwnęła głową. Wiedziałam że ulegnie. Gdyby nie było tego Justina, to nie miałabym jak wyciągnąć ją chociaż na balkon.
Czyli całe życie przeleżałaby na kanapie, powtarzając jak mantrę: "Kogoś nie ma"? O.o
Chciałabym to zobaczyć. ”Madd, chodź! Na naszym balkonie stoi Justin i rozdaje autografy!”, ”Madd, zobacz szybko! Na naszym parkingu Justin podpisuje płyty!”.
Po niecałej minucie zeszła w koszulce z napisem ' I ♥ Justin Bieber '. O matko. - Hej.. przecież jeszcze nie idziemy na koncert. - przewróciłam oczami i poczochrałam jej włosy.
I one tak publicznie chodzą z poczochranymi włosami. Mhm. Peeeewnie. Manager przewraca się w grobie, bowiem jasne jest, że zginął już pierwszego dnia ich współpracy.
- Ejj! - zbulwersowała się.
- No co ? - zaśmiałam się i wystawiłam jej język.
- Nic, nic. - mruknęła.
Albo uznała, że nie ma się co użerać o takie pierdoły z małolatą albo Ałtoreczka postanowiła ze swojej ulubienicy zrobić postrach Hollywood.
Pokiwałam porozumiewawczo głową, i zamknęłam drzwi od domu. Poczułam jak coś mi wibruje w tylnej kieszeni. ^.^ Na wyświetlaczu pisało ' Dallas '.
Na wyświetlaczu tego wibrującego czegoś. Nie mylić z telefonem komórkowym.
Odebrałam.
- Halo ?
- Cześć Caroline! Będe za jakieś 15 minut w domu. - powiedziała.
- Ok. Ja jestem na mieście z Madd.
- Dobra. Narka - rzuciła.
- Pa. - rozłączyłam się.
Z siostrą poszłyśmy do Centrum Handlowego (kult centrum handlowego – again), i do wesołego miasteczka. Dzień zleciał nam bardzo szybko. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Już 17:59! Przecież niedługo mamy być na koncercie. A my nawet nie jesteśmy przebrane. Maddison zauważyła o co chodzi (czyta w myślach) i zaczełyśmy biec w strone naszego domu.
Wbiegłyśmy do niego, tak szybko że nawet Dallas podskoczyła.
- Szybko, szybko. - poganiałam siostre, która wolno biegła na schodach.
Hm. Ok, to jeszcze mogę zaliczyć...
Wyciągnęłam jakiś czarny top, czarne rurki. I trampki za kostkę czerwone.
Opis stroju Mary Sue - jest!
Imidż a’la mroczna Mary Sue.
W 5 minut byłam już gotowa. Poszłam do pokoju siostry.
- Gotowa?
- Tak! - skakała ze szczęścia.
- Przestań się zachowywać jak pięcioletnie dziecko! Rusz dupę i idziemy! - warknęła Caroline, straciwszy wreszcie cierpliwość.
- Ok, chodźmy.
Rzuciłam Dallas krótkie ' Idziemy. Pa '. Zamknęłam za sobą drzwi.
Wsiadłyśmy do samochodu. Po 15 minutach dotarłyśmy. Była 18:20. Dobrze, że zdążyłyśmy.
Jestem humanistką! Te liczby tylko mnie przytłaczają...
Pobiegłyśmy do wejścia. Madd dała bilety i weszłyśmy. Przed samą halą i w środku było pełno dziewczyn, a nawet i chłopaków. Tak, dostrzegłam tam jakiś. Uśmiechnęłam się. Siostra pociągnęła mnie za rękaw, na znak że mnie zauważyli i żebyśmy już szły. Jak na złość. Wszyscy zaczeli piszczeć, i sie drzeć a nawet chłopaki. Zaotoczyli sie koło nas. I prosili o autografy. Dałam im wszystkim w pysk, i zrobiłam sobie pare zdjęc z chłopakami i z dziewczynami.
Z tego wszystkiego. Ałtoreczka dostała. Zadyszki.
Spojrzałam na smutną mine Maddison. No tak! Przecież już za niecałe 2 minuty sie zaczyna. Przeprosiłam ją po cichu , i zkierowałyśmy sie w strone koncertu.
- Nigdzie nie pójdziesz, dopóki nie zaczniesz się poprawnie wyrażać! - zakrzyknęła Cegłówka.
A strona koncertu się gdzie znajduje, przepraszam?
Akurat była 18:30. Hm, punktualnie zaczął. Nawet nie było jakiegoś dj'a.
Zaczęły się głośne piski i wszyscy zaczęli podskakiwać, nawet Madd.
Koncerty Justina można podsumować zdaniem: ”Zaczęły się głośne piski i trwały jakieś dwie godziny”
Biedny Justin, naprawdę. On się stara, a jego fanki go zagłuszają.
Szeroki uśmiech zagościł na mojej twarzy, dlatego że lubie na nią patrzeć gdy jest szczęśliwa. Na scenie pojawił się Justin. (Pewna jesteś, że to Zaczął od piosenki ' Love Me '. Potem ' U Smile '. Nawet ja zaczęłam skakać i piszczeć. Wiem, głupia jestem.
Cóż za dedukcja! :P
I to, proszę Państwa, jest chyba jedyne zdanie logiczne i poprawne jednocześnie w całym opku.
Gardło my wysiadało. Po 2 godzinach , koncert się skończył. Były fajerwerki, i takie różne duperele.
Cóż za wyczerpujący opis! XD
Weszłyśmy za kulisy. Mój wzrok ciągle był skonwertowany (polish, please) na podekscytowaną siostre. Uwielbiałam kiedy jest szczęśliwa.
*zieew* Już mówiłaś.
Ktoś poklepał mnie dwa razy po ramieniu. Odwróciłam się i ujrzałam Justina. Uśmiechnęłam się.
- Caroline ?
- Nie, szanowny wujek Zelmer! - odburknęła.
Po przeczytaniu tego blogaska mam wielką prośbę do wszystkich mam aŁoreczek: klik.
Pomyślcie tylko. Czy świat nie byłby piękniejszy, gdyby wszystkie aŁtoreczki zostały miotłami, szczotkami i mopami?
_______________________
Mam nadzieje, że wam sie podoba.
Bo mi - tak. Nie wiem dlaczego.
Licze na jakieś komentarze.
Bo jak nie, to w ryj!
I dziękuje za te chociaż 8 komentarzy : D < 3. Oraz zapraszam na bloga , mojej koleżanki! ; http://jasmine-and-justin-story.blog.onet.pl/ !
No nie! Następna?! Ałtoreczki rozmnażają się przez pączkowanie, czy co?
Zapraszam. Do NN ; ) . Bye < 3
I zaprawdę, powiadam wam: kto pisać bloga nie umie, tym bardziej niech nie zakłada blogaska, bowiem prędzej czy później dosięgnie go skaranie analizatorskie. Idę już sobie, szczęka napisała mi list pożegnalny o emigracji do Albanii. Widzę, że Norwegia nie jest już bezpiecznym miejscem, bo zęby z ochotą ruszyły za szczęką...